Korzystając z gościnności gospodarzy - członków Soprońskiego Stowarzyszenia Tradycji Huzarów - mieliśmy sposobność zwiedzić to piękne miasto (nazywane perełką baroku), liczące ponad sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Ta dawna celtycka, a później rzymska osada, położona była na bursztynowym szlaku, co sprzyjało jej rozwojowi. Ponadto bliskość Wiednia (tylko 75 km) też stymulowała rozkwit miasta. Najazdy tatarskie i tureckie prawie nie docierały doń. Okolice Sopronia - jako część Burgenlandu - na mocy traktatu w Trianon, zostały po Wielkiej Wojnie przyznane Austrii, jednakże mieszkańcy opowiedzieli się w plebiscycie za Węgrami. Znajomość języka niemieckiego jest tu powszechna, stąd też druga nazwa miasta – Ödenburg. W 1939 roku miasto i okolice (m.in. Kiscenk i Nagycenk) przygarnęły polskich uchodźców; powstały tu obozy przejściowe dla żołnierzy wrześniowej armii. Region Sopronia słynie z uprawy winorośli i produkcji dobrych win.
W centrum miasta, członkowie Soprońskiego Stowarzyszenia Tradycji Huzarów urządzili muzeum, w którym gromadzą pamiątki związane z huzarami Grófa Nádasdy Ferenca (1708 -1783). Wiele miejsca zajmują te z czasów Wielkiej Wojny, a szczególnie z Bitwy Limanowskiej (mocno wyeksponowane; nie dziwota, wszak dla 9. regimentu cesarskich i królewskich huzarów Nádasdy'ego była to bitwa zwycięska, choć okupiona dużymi stratami). Dla Limanowej jest to bez wątpienia promocja. Po muzeum oprowadzał i swoją wiedzą służył Prezes Stowarzyszenia pan rotmistrz huzarów Róbert Grubits.
Tekst i fotografie: Marek Sukiennik