JABŁONIEC 1914
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej
Aktualności
dodano: 17-09-2020 22:11:26,
odsłon: 1256
PL
Hollókő


 

Podróżnych, zbliżających się do wsi, wita tajemniczy kruk, trzymający w szponach głaz kamienny, symbol osady (Hollókő czyli kruczy kamień; weg. holló – kruk, kő - kamień). Jedna z miejscowych miłosnych legend uzasadnia jego obecność  w tym miejscu. Otóż przed wiekami, jak to w bajce bywa, niejaki András Kacsics, dziedzic sąsiedniej osady Pusztavárhegy, uprowadził na swe włości śliczną dziewoję. Jej niania, wiedźma, sprzymierzyła się z szatanem, by odzyskać wychowanicę. Diabły, przyjmując postacie kruków, rozebrały szponami kamienną wieżę, w której była więziona, i uwolniły dziewczynę. Tyle legenda. Nie wiedzieć czemu, w wierzeniach ludowych przypisywano tym mądrym ptakom konszachty z ciemnymi mocami. Nasz wspaniały etnograf Oskar Kolberg pisał: „Krukom i wronom lud pewną styczność przypisuje z czartami. Czart nawet niekiedy ich przybiera postać.” Tak oto, Polaków i Węgrów, łączą nie tylko tysiącletnia przyjaźń, ale i podobne wierzenia:).

 

   W niezwykle malowniczej części północnych Węgier, zagubiona w górach Cserhát (w komitacie Nógrád, w powiecie Szécsény) leży niewielka wioska Hollókő, zamieszkała raptem przez niewiele ponad trzysta osób. Mimo to jest znana i rozpoznawalna na całym świecie za przyczyną obecności na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO (nr 401 na tejże liście) jako unikatowy wiejski zespół architektoniczny (na 145 hektarach) z 55 budynkami mieszkalnymi, gospodarczymi oraz kościołem. Jest to jedyna wieś na Węgrzech, która dostąpiła tego zaszczytu. Mało tego, jest to prawdopodobnie pierwsza wieś w skali światowej wpisana na listę. Gwoli ścisłości, dziedzictwem UNESCO objęte są: starsza część wsi zwana Ófalu oraz okalający wieś Park Przyrody Hollókő, z rzadkimi okazami flory, zajmujący czwartą cześć powierzchni gminy. Wpis na listę UNESCO miał miejsce w 1987 roku.

 

 

 

 

 

   Nasuwa się automatycznie pytanie, jakie to walory zadecydowały o patronacie UNESCO? Otóż wieś zachowała przez wieki swój oryginalny charakter ze zwartą zabudową wzdłuż praktycznie jednej ulicy (Lajosa Kossutha, z krótką odnogą - ulicą Petőfi'ego), z bielonymi wapnem domami na kamiennych podmurówkach, zwróconymi szczytem do drogi i  usytuowanymi na wąskich długich działkach, z dominującym w centralnej części wsi bielonym rzymsko-katolickim kościółkiem z końca XIX wieku, krytym gontem, z drewnianą wieżą. Chałupy, często z przytulną werandą, składają się tradycyjnie z trzech pomieszczeń: izby zwanej czystą (u nas w Galicji, była też zwana zimną), kuchni i komory. W dużej kuchni głównie toczyło się codzienne życie mieszkańców. W głębi podwórek zlokalizowane są zabudowania gospodarcze, przylegające do łąk i pól uprawnych. Nota bene, niemal identyczne domostwa można spotkać zwiedzając północne Węgry, Słowację i południową Polskę. W miejscowości Szögliget, w gościnnych progach Pista Bácsi Tájháza, u pana Istvána Dubera, którego odwiedzamy przy okazji odpustu w Derenku, widzimy podobny układ wnętrza domu. Ukwiecone zadbane przydomowe ogródki i werandy, rzeźbione szczyty chat, piwniczki kryjące niejedną beczkę wybornego wina (można degustować i zakupić), muzea, stragany z miodem, dżemami, sokami i rękodziełami ludowymi, dopełniają obrazu tejże urokliwej wsi.

 

 

 

 


Można znaleźć nocleg w panzió na terenie starej części wsi, czyli Ófalu, w rozsądnej cenie. Restauracja jest niedaleko. Wielka frajda, móc przespać się w tak niezwykłej scenerii. W ogrodzie, na wyciągnięcie ręki, dojrzałe śliwki węgierki (a jakże), gruszki (późne, jeszcze twarde), jabłka.    W godzinach od 10.00 do 17.00 praktycznie nie można wjechać samochodem do Ófalu; stali mieszkańcy robią to sporadycznie „na telefon” (wtedy „zęby” zapory opuszczają się). Zresztą duże natężenie ruchu pieszego turystów praktycznie to uniemożliwia.

   Korzenie osady sięgają XVII wieku. Jest zamieszkana przez górali Połowców (Palócok), odznaczających się odrębnym dialektem i folklorem. Jeżeli chodzi o genezę tejże grupy etnograficznej, to zdania są mocno podzielone. Jedni mówią o ałtajskim pochodzeniu, drudzy łączą ich z Kumanami z Niziny Węgierskiej, a są też i takie głosy, że to po prostu … Madziarzy. Ludzie tu mieszkający, kultywujący zwyczaje i obrzędy przodków, a także tradycyjne wartości kultury materialnej, to drugi ważny czynnik, który niewątpliwie zadecydował o wpisie na listę UNESCO. Ta wieś jest „żywym skansenem.” W linku pod artykułem polecam ciekawy artykuł o kulturze, folklorze i zwyczajach (np. świątecznych) mieszkańców Hollókő.

   Nad wsią wznosi się majestatycznie zamek obronny z XIII wieku. Poświęcę mu osobną relację.

 

 

 

 

 

Zmierzch w Hollókő. Gros zwiedzających to turyści jednodniowi. Ogromne (i drogie niestety; 400 Ft za godzinę) parkingi przy wjeździe do wsi świadczą o atrakcyjności tego miejsca. Sporo wycieczek autokarowych. Bliskość Budapesztu (niecałe 100 km) sprawia, że szczególnie na weekendy jest tu bardzo tłoczno i gwarno. Warto spędzić w Hollókő przynajmniej parę dni; zaobserwować zwyczajne życie mieszkańców wsi także wczesnym rankiem i wieczorem, bez komercyjnej otoczki. Inne też światło zastane dla fotografujących, lepsze kadry.

 

 

 

 

 

Portier „Mruczek” przed kwaterą. Szkolony łobuz, wpuści jak dostanie smakołyk. Okazało się, że jest stałym mieszkańcem chaty. Rotacja gospodarzy mu nie przeszkadza. Wszczyscy go rozpieszczają.

 

 

 

 

 

Spacerując w dół osady, ulicą Kossutha, mijając zabudowania wiejskie, dochodzimy do ścieżki przyrodniczej, której atrakcje są dobrze opisane i zilustrowane na tablicach. Są tu m.in. siedliska dzięciołów, jaszczurek i owadów. Turyści z rzadka tu zaglądają, dzięki temu jest błogi spokój, słychać rzeczywiście terkot dzięciołów.

 

 

 

 

 

Przy wjeździe do Ófalu, po prawej stronie, przy amfiteatrze, ma początek ścieżka wiodąca drewnianymi pomostami i schodami (kilkaset metrów) zboczem w dół, ku płynącemu pod wsią strumieniowi, obecnie niestety prawie wyschniętemu. Niegdyś były tu zlokalizowane stanowiska do prania, zwane jeziorami (dolne, średnie i górne), do moczenia i obróbki lnu i konopi, a także do pojenia bydła i ptactwa domowego.

 

 

 

 


Żmudne ćwiczenia strzelania z bata; na pokazie musi wypaść perfekcyjnie. Robi wrażenie, tym bardziej, że w użyciu są po dwa baty, i dwóch csikósów stojących naprzeciw siebie (węg. csikós – pasterz konny).

 

 

 

                                                                                                      Tekst i fotografie: Marek Sukiennik

 

Korzystałem w części i zachęcam do zapoznania się: https://budapeszter.wordpress.com/tag/holloko/

 
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej Jabłoniec 1914
Adres: ul. T.Kościuszki 6, 34-600 Limanowa
KRS: 0000485295
NIP: 7372203252
REGON: 122988528
Partnerzy:
Ta strona wykorzystuje pliki cookies i inne technologie. Korzystając z witryny wyrazasz zgodę na ich używanie.Dowiedz się więcejRozumiem